Marketing sensoryczny (marketing 5 zmysłów) obejmuje metody zachęcające do pozyskania produktu lub skorzystania z usługi poprzez oddziaływanie na zmysły. Celem jest wywołanie u konsumenta określonego zachowania – głównie podjęcia decyzji zakupowej. Zgodnie z założeniem, za sprawą starannie dopasowanych technik można zachęcić potencjalnego klienta do skorzystania z oferty, wzbudzając w nim pozytywne skojarzenie. Starania te sprowadzają się do tego, że emocjonalnie przywiązuje się do marki i chce się z nią utożsamić.
A zatem marketing sensoryczny wykorzystuje konkretne narzędzia, aby wpływając na zmysły, przemawiać do podświadomości, a poprzez to angażować i zaskarbiać sobie sympatię klientów.
W przypadku punktów stacjonarnych łatwo wyobrazić sobie, jak taki marketing sensoryczny wygląda. Widać to wyraźnie przed Bożym Narodzeniem: sklepy są pełne kolorowych dekoracji (wzrok), w tle słychać popularne świąteczne piosenki (słuch), czuć zapach pierników (węch), a gdzie ręką nie sięgnąć, czekają talerzyki do degustacji produktów objętych promocją (smak i dotyk). To tylko przykłady, bo pomysłów na to, jak wzbudzić pozytywne skojarzenia w sklepie stacjonarnym czy showroomie, istnieje mnóstwo.
A jak marketing sensoryczny sprawdza się w e-commerce? I czy w ogóle warto mówić o nim jak o metodzie na promocję marki na platformie sprzedażowe? Nie będzie przesadą powiedzenie, że w internecie wszystko jest możliwe, nawet jeśli ze względu na nośnik oferta wydaje się nienamacalna.
Specjaliści zajmujący się na co dzień marketingiem doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak zmieniło się podejście konsumentów do zakupów. Przyczyną jest digitalizacja życia: wiele potrzeb spełnia się obecnie za pośrednictwem globalnej sieci – o czym świadczy choćby tak duża konkurencyjność branży e-commerce. W związku z tym i metody na przyciąganie konsumentów musiały ulec modyfikacji.
Poza tym błędem jest przekonanie, że internet nie ma prawie żadnych narzędzi do tego, aby wpływać na nasze zmysły. Wręcz przeciwnie: nowoczesne technologie pełne są rozwiązań, które tylko to ułatwiają. W tym aspekcie ważne będzie jedno pojęcie: interaktywność.
Zgodnie z uproszczoną definicją człowiek dysponuje pięcioma zmysłami. Jest to wzrok, słuch, węch, smak i dotyk. To właśnie na nich skupia się marketing sensoryczny – musi wymyślić i wdrożyć takie metody oddziaływania na konsumenta, które sprawią, że będzie chciał:
To wszystko można osiągnąć właśnie poprzez wywoływanie pozytywnych skojarzeń z wykorzystaniem zmysłów. Przyjrzyjmy się, w jaki sposób:
Z pozoru najprostszy do zagospodarowania zmysł, na którym skupia się cała uwaga osoby korzystającej ze sklepu internetowego. Wbrew pozorom nie jest jednak tak, że wystarczy ładna szata graficzna. Poza estetyką zasadniczą rolę odgrywa tutaj odpowiednio przemyślana nawigacja strony. Klient e-sklepu będzie chciał poczuć się w nim tak, jakby rzeczywiście przekroczył jego próg. Powinien w kilka chwil, właśnie za pośrednictwem wzroku, przenieść się wyobraźnią do innej przestrzeni. Co więcej, musi mieć świadomość, że powstała ona właśnie z myślą o nim – i o nikim więcej.
Doskonale zdają sobie z tego sprawę nowoczesne sklepy online z biżuterią oraz e-butiki. Profesjonalne zdjęcia produktu, łatwy dostęp do lookbooków, intuicyjna nawigacja strony, mała liczba kategorii – to wszystko potencjalny klient ogarnia wzrokiem tuż po ujrzeniu strony głównej. Jeśli to, co zobaczy, nie wzbudzi w nim pozytywnych skojarzeń, wyjdzie i być może już nigdy nie wróci, korzystając z usług konkurencji.
Podczas przeglądania zawartości internetu angażujemy nie tylko wzrok, ale także słuch. W przypadku tego zmysłu również należy dobrze zastanowić się nad doborem rozwiązania. Dźwięk, jaki towarzyszyć będzie odsłonie wizualnej, powinien być jej odzwierciedleniem – nie może być dziełem przypadku. Harmonia między jednym a drugim elementem sprawi, że konsument zainteresuje się zawartością sklepu, a co więcej — zechce pozostać w nim na dłużej. Dźwięk ma dodatkowo pobudzić wyobraźnię i pomóc w zwizualizowaniu sobie tego, czego pragnie potencjalny klient.
Celowe wykorzystanie muzyki w celu zwiększenia sprzedaży internetowej stosuje się w wielu branżach. Tak naprawdę nie ma tu ograniczeń. Dźwięk odpalanego silnika nowoczesnego auta może pozytywnie wpłynąć na klienta sklepu z oponami, a kojąca muzyka klasyczna sprawi, że wybór książki w e-księgarni będzie zachęcać do sięgnięcia po jeszcze jedną pozycję. Ciekawym, często stosowanym rozwiązaniem, jest też umieszczanie plików wideo – reklam, poradników, recenzji produktów – nie tylko do oglądania, ale i słuchania. Wśród chcących zastosować marketing sensoryczny z pewnością znajdą się też tacy, którzy zamiast filmu będą woleli wrzucić podcast, aby w ten sposób zachęcić konsumentów do podjęcia decyzji zakupowej.
Oddziaływanie na zmysł węchu wymaga nieco więcej zaangażowania. Doskonale wiedzą to marketingowcy, którzy za sprawą zapachu chcą wzbudzić w kliencie pozytywne skojarzenia. Do dyspozycji ma całkiem sporo opcji — istotne jest jednak to, aby dopasować intensywność oraz zachować spójność między tym, co konsument widzi, a tym, co czuje. W przypadku sklepów stacjonarnych — szczególnie spożywczych — kwestia ta jest dość oczywista: wystarczy zapach świeżego chleba, aby nabrać ochoty na zakupy.
Czy w takim razie strony internetowe sklepów nie mają tu czego szukać? Wręcz przeciwnie! Nie warto odrzucać marketingu sensorycznego tylko ze względu na brak szansy na fizyczne rozpylenie zapachu podczas zakupów online. Wystarczy dobry pomysł. W przypadku zmysłu węchu należy postarać się o to, aby wpłynąć na klienta już po dokonaniu zakupu. Wnętrze opakowania można spryskać delikatnymi perfumami. Do produktów często dołącza się też świece zapachowe lub inne aromatyczne drobiazgi.
Niewielu jest klientów, których nie skusiłaby wizja darmowej degustacji – wiedzą to i właściciele restauracji, i zarządcy sklepów wielkopowierzchniowych, często sięgający po rozwiązania tego typu w celu wypromowania wybranego segmentu produktów. Niejednokrotnie akcję reklamuje się jako ograniczoną czasowo lub skupioną wokół towaru limitowanego, co jeszcze silniej wpływa na wyobraźnię konsumentów. Tu ważną kwestią będzie odnalezienie równowagi między smakiem a stroną wizualną. Pamiętaj, że jedzenie w pierwszej kolejności ocenia się właśnie wzrokiem.
Kwestię smaku w digitalu można potraktować bardzo podobnie jak zmysł węchu. Takie działanie będzie oczywiście wymagać więcej zaangażowania – jednak czego nie robi się dla pozyskania zainteresowania u potencjalnych klientów. Jeszcze na etapie podejmowania decyzji zakupowej warto zasugerować, że do produktu dołączony zostanie gratis w postaci słodyczy lub innych przekąsek. Nic nie stoi też na przeszkodzie, aby takie drobiazgi dorzucać do opakowania podczas realizacji zamówienia.
Przedmioty mają swoją fakturę, wagę i temperaturę. Klient, zwłaszcza ceniący jakość, będzie oceniał zakupiony produkt zarówno zmysłem wzroku, jak i dotyku. Wiszące na wieszaku ubrania można dotknąć, podobnie jak różnego rodzaju elementy wyposażenia wnętrz. Z siły oddziaływania na ten zmysł doskonale zdają sobie sprawę sklepy meblowe dające opcję poczucia na własnej skórze, jak to jest siedzieć na miękkiej kanapie.
Ostatni z opisywanych zmysłów, dotyk, tylko z pozoru najmniej pasuje do sprzedaży w sklepie internetowym. Nierzadko ma do powiedzenia w tej kwestii nawet więcej niż sprzedawcy stacjonarni. Wszystkie starania o wzbudzenie dobrych skojarzeń należy włożyć w opakowanie – zarówno samego produktu, jak i przesyłki online. Do dyspozycji jest całkiem sporo elementów. Przyjemna w dotyku faktura potrafi zdziałać więcej niż nawet najstaranniej przygotowana reklama wizualna.
Marketing sensoryczny wymaga sporo zaangażowania w promocję marki, w tym podejmowania nieszablonowych rozwiązań. Starania te są jednak wysoce opłacalne – konsument, którego w ten sposób zainteresujesz, szybko przeobrazi się w stałego klienta sklepu internetowego. W pierwszej kolejności skup się na dwóch podstawowych zmysłach: wzroku i słuchu. Potem zastanów się, w jaki sposób wykorzystać pozostałe. Podpatruj, co na ten temat myśli konkurencja, dobrze zaplanuj nowe rozwiązania i wdrażaj je stopniowo. Przygotuj się też na to, że początkowo możesz popełniać błędy – z czasem zorientujesz się, jakie są potrzeby odbiorców i zaczniesz w pełni wykorzystywać potencjał marketingu sensorycznego!
Sprawdź w 90 sekund, jak Twoja strona radzi sobie w sieci!
Pod lupę bierzemy aż 70 różnych parametrów.
Odbieraj regularną dawkę wiedzy i nowości ze świata digital marketingu!
Zero spamu, tylko konkrety!
Na dobry start
proponujemy Ci bezpłatnie: