Według danych z 2009 roku, całkowita wartość wyszukiwania internetowego w gospodarce światowej wynosiła 780 miliardów dolarów – dzisiaj, po dziesięciu latach, ta liczba jest z pewnością dużo większa. Zdecydowaną większość rynku wyszukiwarek internetowych przejęło Google, stając się monopolistycznym hegemonem w większości krajów. Z tego powodu, na naszym blogu SEO znajdują się artykuły o pozycjonowaniu w Google, a nie na inne wyszukiwarki.
Dziś postaram się jednak przybliżyć pozycje konkurentów światowego lidera w rozmaitych krajach, porównane zostaną różne rodzaje wyszukiwarek internetowych, z których korzystają ludzie na całym świecie, a także omówione będą cechy wspólne i różnice między najpopularniejszymi wyszukiwarkami a Google.
Poniżej znajduje się dużo liczb, wykresów, grafik i ciekawostek – zachęcam do zajęcia wygodnego miejsca i poczytaniu o światach innych niż Google.
Trudno jest precyzyjnie oszacować udział wszystkich wyszukiwarek w rynku światowym. Wiadomo, że niekwestionowanym liderem jest Google. Różne branżowe strony mogą podawać odmienne wyniki – co prawdopodobnie wiąże się z tym, że strony te przykładają większą uwagę do różnych parametrów i wytycznych przy szacunkach. Jednakże, nawet najbardziej pesymistyczne dla Google wykresy nie pokazują udziału tej firmy w światowym rynku w stopniu mniejszym niż 75%.
Biorąc to pod uwagę, można spokojnie założyć, że udział jaki ma Google w światowym rynku wyszukiwarek wynosi w granicach od 75% do nawet ponad 90% – widać zatem jak dużą przewagę ma firma z Mountain View nad konkurentami. Syzyfową pracą byłoby zliczenie wszystkich działających obecnie wyszukiwarek, dlatego szerzej omówione zostaną w tym artykule jedynie najpopularniejsze i najlepsze wyszukiwarki internetowe.
Najpopularniejsze inne wyszukiwarki na świecie, będące alternatywą dla usług Google, prezentują się następująco (dane na przestrzeni od stycznia 2018 do stycznia 2019 z procentowym udziałem w rynku urządzeń stacjonarnych):
Wszystkie te marki, łącznie zabierają mniej niż ok. 1/4 rynku światowego – reszta, czyli ok. 75%, jest w rękach Google – a są to dane najbardziej optymistyczne dla alternatywnych wyszukiwarek. Sprawa podobnie wygląda w przypadku urządzeń mobilnych – Google kontroluje ponad 80% rynku i jego jedynym konkurentem jest Baidu z udziałami na poziomie 16% – reszta przedsiębiorstw jest daleko w tyle.
Źródło: netmarketshare.com; styczeń 2018 – styczeń 2019
Od lat strony tych wyszukiwarek, mieszczą się bardzo wysoko w rankingu najpopularniejszych stron na świecie:
Źródło: dane z alexa.com/topsites (marzec 2019)
Bing, jeden z głównych konkurentów Google, domyślnie znajduje się na pasku przeglądarki Internet Explorer (nadal używanej przez ok. 5-6% użytkowników komputerów stacjonarnych na świecie) – m.in. dzięki temu ”podbierają” użytkowników liderowi z Mountain View.
Internetowa wyszukiwarka to inaczej oprogramowanie, którego zadaniem jest przefiltrowanie i skatalogowanie informacji znalezionych na stronach internetowych, a następnie podanie wyników szukającym użytkownikom. Informacje te mogą przybrać formę zdjęć, filmów, infografik czy konkretnych stron internetowych. Głównym ich celem, jest podanie jak najlepszej odpowiedzi na dane zapytanie złożone ze słów kluczowych i wyrażeń. To na nich wykonuje się działania SEO (ang. search engine optimization), które mają na celu lepsze rankingowanie danej strony.
Metawyszukiwarki, czyli inaczej agregatory, to narzędzia wykorzystujące dane z kilku różnych wyszukiwarek. Użytkownik, wpisując hasło do metawyszukiwarki, otrzymuje tak naprawdę odpowiedzi z różnych baz danych wyszukiwarek w jednym miejscu. Pojęcie SEO ich bezpośrednio nie dotyczy. Popularnymi agregatorami, skupiającymi wyniki najpopularniejszych wyszukiwarek są np. Dogpile, Metacrawler czy też Sputtr.
Wiemy już jak mniej więcej wygląda ten segment Internetu na świecie. A jak prezentują się wyniki w Polsce? Google zabiera prawie całość dla siebie – z tego narzędzia korzysta ponad 98% polskich internautów. Niecałe 2 procent udziału w rynku rozdzielone jest pomiędzy inne wyszukiwarki, takie jak:
Źródło: statcounter.com; luty 2018 – luty 2019
Według badań przeprowadzonych przez GUS, ok. 77,5% wszystkich osób mieszkających w Polsce, korzystało z Internetu w 2018 roku. Zaokrąglając populację do równych 38 milionów, możemy łatwo obliczyć, że blisko 29,5 miliona Polaków korzysta w jakiś sposób z Internetu – i tylko ok. 600 000 (przybliżona populacja Luksemburga) wybiera alternatywę dla Google. Hegemon z siedzibą w Mountain View cieszy się u nas wyjątkowo dużym powodzeniem – inne silniki przekonują relatywnie mało osób.
Dominacja Google jest bardzo wyraźna zarówno na komputerach stacjonarnych, jak i na urządzeniach mobilnych. Jednakże, inne wyszukiwarki internetowe zagraniczne cieszą się powodzeniem w kilku krajach i jest nadal bardzo wiele osób, które wybierają lokalną alternatywę zamiast usług Google. Jakie są powody ich decyzji? Co skłania ich do porzucenia Google?
Nie wszędzie na świecie Google radzi sobie równie dobrze jak w Polsce. W Chinach i części Azji, ludzie dużo chętniej wybierają Baidu – z którego korzysta blisko 70% Chińczyków. Ok. 15% zabiera z kolei Shenma, czyli wyszukiwarka w pełni dedykowana urządzeniom mobilnym. Po 5% udziału posiadają Sogou i Haosou – Google jest tam używany przez ledwie ok. 2% osób. Resztę tortu dzielą między sobą inne, mniej znane przedsiębiorstwa.
Źródło: statcounter.com; luty 2018 – luty 2019
Jaka jest przyczyna tak małej popularności Google? Krótko mówiąc – cenzura i kontrola podawanych wyników. Obywatele Chin z powodu prawnie uregulowanej cenzury nie mogą dowiedzieć się m.in. o wojnie Chin z Tybetem. Tzw. „The Great Firewall of China” (będący częścią większego rządowego projektu Golden Shield Project) filtruje wyniki wyszukiwania, blokując wszystko, co znajduje się na długiej liście zakazanych haseł i wyrażeń.
Przez długie lata Google dostosowywało się do cenzury, blokując niepożądane treści dla obywateli Chin. Dopiero w 2010 roku zrezygnowali ze wspierania wyszukiwarki na rynku chińskim – oficjalnie było to spowodowane atakiem cybernetycznym przeprowadzonym przez Chiny na przedsiębiorstwa technologiczne ze Stanów Zjednoczonych, w tym Google.
Po tym incydencie firma zniosła cenzurę, co doprowadziło do zablokowania przez Chiny możliwości wejścia na stronę Google. Od 2016 roku amerykańska firma starała się wrócić na rynek chiński (m.in. z tajnym projektem Dragonfly) – jak na razie, bez skutku.
Rolę przedsiębiorstwa z Mountain View bardzo szybko zajęła chińska wyszukiwarka Baidu, która w pełni dostosowuje się do wyrażeń zakazanych i jest bardzo restrykcyjna pod tym względem, uzupełniając bardzo często, już i tak dużą, listę „niemych” haseł.
Jest także część przedsiębiorstw, które świetnie radzą sobie na tle Google, ale tylko w niektórych krajach. Jednym z takich przypadków jest Yahoo! Japan, które nadal jest bardzo popularne w Japonii.
Jest to spowodowane m.in. wieloma usługami prowadzonych przez Yahoo! Japan – które właśnie głównie na tym polu próbuje konkurować z Google, przy okazji zbierając coraz szersze grono osób korzystających z ich wyszukiwarki. Bardzo dużą popularnością cieszy się serwis aukcyjny przez nich prowadzony (Ebay praktycznie w Japonii nie istnieje). Przedsiębiorstwo prowadzi także szereg serwisów, takich jak np. strony Q&A (Questions and Answers, na których użytkownicy otrzymują szybkie odpowiedzi na swoje pytania).
Według badań z 2018 roku, dotyczących urządzeń stacjonarnych, ze wszystkich usług Yahoo! Japan korzysta ok. 67,430,000 japońskich internautów. Google jest jednak niedaleko w tyle – ma ok. 67,320,000 aktywnych użytkowników. Na rynku mobilnym Google wygrywa jednak z Yahoo i posiada ok. 5 milionów więcej użytkowników. Warto wspomnieć, że Yahoo! Japan rokrocznie poprawia swój wynik udziałów w rynku wyszukiwarek internetowych, uszczuplając udziały Google w Japonii. Równoczesne korzystanie z usług dwóch gigantów jest więc zatem możliwe i Japończycy wykorzystują to rozwiązanie.
Dosyć podobnym przypadkiem wcześnie zaczętej i dobrze prowadzonej konkurencji rynkowej z Google, jest Naver – południowokoreańska wyszukiwarka, która, według jednych szacunków odpowiadała za blisko ¾ wszystkich zapytań wprowadzonych w tym właśnie kraju.
Naver jest przykładem wyszukiwarki krajowej, popularnej w zasadzie jedynie w Korei Południowej, która ma niemały kawałek rynku internetowego. Przedsiębiorstwo wystartowało ze swoimi usługami w 2000 roku i było, jak na swoje czasy, bardzo innowacyjne – przykładem może być podawanie mocno zróżnicowanych wyników, aby jak najlepiej spełnić oczekiwania użytkownika, które zostało wprowadzone na 6 lat przed podobnym pomysłem Google!
Naver bardzo przypomina właśnie japońskie Yahoo! – zarówno pod względem wyglądu, jak i szeregu różnych usług, które oferuje dodatkowo, oprócz podawania informacji na zadane zapytania.
Naver ma także jedną, bardzo istotną przewagę nad amerykańskim hegemonem – jest to wyszukiwarka tworzona w języku południowokoreańskim, dzięki czemu dużo lepiej reaguje na wpisane wyrażenia i słowa kluczowe wpisane w tym języku – co w połączeniu z dodatkowymi usługami sprawiło, że Google nie jest w Korei niekwestionowanym liderem.
Rokrocznie świadomość oraz poziom wiedzy nt. prywatności w sieci rośnie – wg badań przeprowadzonych w Polsce, internauci coraz częściej choćby czyszczą historię przeglądarki czy starają się blokować cookies. Ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że w sieci trudno jest dzisiaj pozostać w pełni anonimowym – aż 40% użytkowników w Stanach Zjednoczonych uważa (według badań z 2015 roku), że wyszukiwarki internetowe nie powinny w ogóle zachowywać informacji nt. ich poczynań w sieci.
Strach przed przechowywaniem informacji przez wielkie koncerny stał się kolejnym punktem umożliwiającym konkurencję z Google – firma ta zupełnie nie kryje się z tym, że informacje zbiera i wykorzystuje m.in. w podawaniu spersonalizowanych reklam czy w ulepszaniu podawania wyników wyszukiwania.
Chcesz sprawdzić, jak wiele informacji ma o Tobie Google? Zaloguj się na swoje konto w Google i wejdź na takeout.google.com – ostrzegamy, że może to być nawet kilka gigabajtów danych!
Dla osób, które nie chcą dzielić się z Google różnymi informacjami, powstało wiele alternatywnych wyszukiwarek – jedną z nich jest DuckDuckGo – która, jak zapewniają jej twórcy, nie zbiera żadnych danych od użytkowników.
Firma, z powodu niekolekcjonowania danych o użytkownikach, stała się w ostatnich latach bardzo popularna. W lutym 2019 roku posiadała ok. 0,38% udziału w światowym rynku. Choć 0,38% udziału nie wygląda imponująco, to chowa się za nią zupełnie inna liczba – wyszukiwarka bowiem obsługuje średnio ok. 30 milionów zapytań dziennie (rekordową liczbą było 36 milionów dziennych wyszukiwań). Oczywiście takie liczby nie robią wrażenia na Google, które odpowiada codziennie na minimum 3,5 miliarda problemów użytkowników – czyli ponad 100 razy więcej. To tak jakby porównywać powierzchnię całych Stanów Zjednoczonych (9 834 000 km2) z powierzchnią jednego tylko stanu – Indiany (94 322 km2)!
Warto wspomnieć, że DuckDuckGo staje się rokrocznie coraz popularniejsza. Należy jednak dodać, że jeśli chodzi o jakość wyników, nadal pozostawia wiele do życzenia i nie przybliża się nawet do umiejętności algorytmów Google.
Źródło: netmarketshare.com; marzec 2017 – luty 2019
Inną, podobną wyszukiwarką, która staje się coraz bardziej znana, jest Startpage. Jej historia sięga ponad 20 lat wstecz, kiedy to jeszcze pod nazwą Ixquick, funkcjonowała bardziej jako metawyszukiwarka. Od 2006 roku przedsiębiorstwo postanowiło nieco zmienić swoją politykę i przestało zbierać dane użytkowników, takie jak np. adresy IP.
Ciekawe jest to, że Startpage tak naprawdę wykorzystuje wyniki Google – płaci firmie z Mountain View za wykorzystywanie ich wyników wyszukiwania, usuwając przy okazji wszelkie trackery i inne elementy, które mogą odpowiadać za śledzenie użytkownika. Wybrali to rozwiązanie, bo jak sami piszą: „Nie możesz pokonać Google, jeśli chodzi o wyszukiwarkę online”.
Startpage obsługuje 17 różnych języków – od chińskiego czy duńskiego, po hiszpański i polski. Nie jest jednak tak popularna, jak choćby DuckDuckGo – dziennie, według danych z 2016 roku, wyszukiwano za jej pomocą jedynie ok. 6 milionów wyrażeń.
Widać jednak, że wraz ze wzrastającą świadomością nt. działania sieci i wyszukiwarek, zwiększa się również dbałość użytkowników o własne dane i niechęć do wielkich firm, które te dane wykorzystują.
Przyjęło się, że Google jest najlepszą wyszukiwarką pod wieloma różnymi względami, ponieważ jest najczęściej używana, co widać we wcześniej przytoczonych statystykach. Duże marki, dysponujące milionowym czy nawet miliardowym kapitałem, takie jak Bing, Yandex czy Baidu, są daleko w tyle – czy mogą w jakimś względzie z Google konkurować? Jakie są dokładne różnice między alternatywami, a Google? Czy jest coś, w czym są lepsze od Google? Czym różnią się w kontekście SEO?
Należy zaznaczyć, że pod względem SEO większość popularnych wyszukiwarek korzysta z podobnych rozwiązań, premiując wartościowy i unikalny content na stronach. Każdy silnik jest jednak inny i wykorzystuje inne algorytmy, które mogą bardziej zwracać uwagę na zupełnie różne problemy, co w konsekwencji prowadzi do zupełnie różnych wyników.
Już w 2005 roku metawyszukiwarka Dogpile sprawdziła, jak dużo wyników jest identycznych w różnych wyszukiwarkach – okazało się, że spośród 12 tysięcy różnych zapytań, w jedynie 11% wynik był taki sam na dwóch różnych wyszukiwarkach. Dziś, po blisko 13 latach, wynik ten pokazywałby prawdopodobnie jeszcze większą rozbieżność – choć zalecenia do prawidłowego przeprowadzenia SEO będą identyczne.
Poniżej dowiesz się na jakie aspekty w kontekście SEO zwracają uwagę inne silniki, jak wygląda pozycjonowanie w innych krajach i jakie są największe różnice pomiędzy nimi a Google.
Bing razem z Yahoo! (które ma silnik oparty właśnie o rozwiązania Binga) w 2012 odpowiadały za ok. 30% wszystkich zapytań internetowych zadawanych przez mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Stany nie są oczywiście całym światem – a w kontekście globalnym, w 2019 roku wskaźniki Binga i Yahoo są zdecydowanie mniejsze – samodzielny Bing ma ok. 8% udziału w rynku, a Yahoo ok. 4% (w najlepszych dla nich szacunkach). Wyniki mówią same za siebie – zarówno na urządzeniach stacjonarnych, jak i mobilnych, Bing oraz Yahoo przegrywają i zaliczają powolne spadki:
Urządzenia mobilne:
Źródło: netmarketshare.com; marzec 2017 – luty 2019
Urządzenia stacjonarne:
Źródło: netmarketshare.com; marzec 2017 – luty 2019
Bing, podobnie jak inne wyszukiwarki, nie ma szans w konkurencji z algorytmami wieloletniego lidera i jakością podawanych wyników. Jednakże, wiele osób ceni sobie wyniki wyszukiwania obrazów i filmów, które często oceniane są nawet lepiej od rozwiązań Google.
SEO w Bingu będzie wyglądało inaczej – Google zwraca dużo większą uwagę na np. jakość linków przychodzących. Bing częściej pokazuje wyżej w rankingu witryny starsze, kilkuletnie. Z uwagi na to, że Yahoo! korzysta z rozwiązań silnika wyszukiwarki Microsoftu, pozycjonowanie na nim jest identyczne.
Baidu jest zdecydowanie najczęściej używaną wyszukiwarką przez Chińczyków. Wykorzystywana jest również częściowo przez mieszkańców Korei Południowej, Japonii, a także na terenie Stanów Zjednoczonych. Szacuje się, że osób korzystających z Baidu jest na całym świecie ok. 550 – 600 milionów (przy najmniejszych szacunkach)– dla porównania, populacja całej Ameryki Północnej wynosi ok. 580 milionów.
Ogólne dane wskazują, że każdego dnia, Baidu odpowiada na blisko 3,3 miliarda zapytań (dla porównania, Google obsługuje dziennie, według różnych danych, od ok. 3,5 do ponad 5 miliardów zapytań).
Bardzo wyraźnym elementem rozróżniającym obie wyszukiwarki, jest ich podejście do reklam. Google Ads znajdują się zwykle u góry SERP (strony z wynikami wyszukiwania), nie zajmując więcej niż 4 wyniki i są wyraźnie oznaczone jako reklamy – reszta, czyli wyniki organiczne, znajdują się dobrze widoczne poniżej reklamowych.
Chiński odpowiednik usługi Google Ads, czyli Baidu Tuiguang jest pod tym względem zupełnie inne – zdarza się, że treści reklamowe są nie do odróżnienia od wyników organicznych. Często nawet cała pierwsza strona z wynikami wyszukiwania zawiera wyłącznie linki reklamowe. Miejsca te mogą być licytowane przez marketingowców – im wyższe miejsce, tym oczywiście wyższa cena za nie. Jakiekolwiek działania SEO mogą zatem przynosić marne skutki.
Bardzo głośną sprawą, bezpośrednio związaną z reklamami w Baidu, była śmierć 21-letniego studenta imieniem Wei Zexi. Zmarł on po tym, jak skorzystał z promowanego przez Baidu linku i zapisał się na eksperymentalne leczenie, które skończyło się jego śmiercią. Sprawa ta była badana przez chiński oddział Administracji Cyberprzestrzeni, które stwierdziło, że wybór Wei był w dużej mierze spowodowany reklamowym linkiem. Na Baidu zostały nałożone regulacje, które miały za zadanie m.in. ograniczać liczbę treści reklamowych do maksymalnie 30% w SERP. Trudno jednak mieć całkowitą pewność, czy Baidu stosuje się do zaleceń.
Warto wspomnieć, że nawet według bardzo przychylnych dla alternatywnych wyszukiwarek badań, Baidu na rynku urządzeń stacjonarnych jest bardzo chwiejne, z lekką tendencją spadkową:
Źródło: netmarketshare.com; marzec 2017 – luty 2019
Według danych Yandex posiada nawet połowę tortu rynku wyszukiwarek w Rosji – ok. 45% przypada Google, a reszta bardzo małych kawałków jest dzielona między Mail.ru, Yahoo!, Bing i DuckDuckGo. Z Yandexu korzysta również część internautów z Kazachstanu (ok. 18%), Białorusi (ok. 25%) czy Ukrainy (ok. 6%).
Yandex to nie tylko wyszukiwarka – firma ta prowadzi również usługi z zakresu eCommerce, tworzy aplikacje na telefon, czy prowadzi portale informacyjne. W 2017 roku wypuściła aplikację Alice, podobną do działającego od kilku lat Asystenta Google.
Według oficjalnych informacji, w 2017 roku każdego dnia Yandex dostarczał ok. 250 milionów odpowiedzi na wpisane pytania i jest na piątym miejscu najpopularniejszych wyszukiwarek świata – zaraz za Yahoo!, Bingiem, Baidu oraz oczywiście Googlem.
Według badań marki Amazon (stan na marzec 2019), Yandex.ru jest 34 na liście najpopularniejszych witryn w Polsce – wyprzedzając m.in. Yahoo.com (37), Chomikuj.pl (40) czy też Reddit.com (41).
Warto wspomnieć, że Yandex zwiększa swoje udziały w rynku wyszukiwarek internetowych. Zarówno na rynku urządzeń stacjonarnych:
Źródło: netmarketshare.com; marzec 2017 – luty 2019
Jak i mobilnych:
Źródło: netmarketshare.com; marzec 2017 – luty 2019
Yandex, podając wyniki wyszukiwania, zwraca szczególną uwagę na lokalizację użytkownika – zatem użytkownicy, którzy wpisują identyczne hasła, mogą dostać inne wyniki w zależności od miejscowości w której się znajdują. Algorytmy Yandex zwracają także dużo większą niż Google uwagę na wiek witryny – dlatego też nowe strony mają bardzo duży problem z tym, by znaleźć się wyżej w rankingu (podobnie jak w Bing). Działania SEO powinny się zatem skupić na jak najlepszym wskazaniu lokalizacji obiektu reklamowanego.
Co więcej, Yandex będzie prawdopodobnie podawał lepsze wyniki dla haseł wpisanych po rosyjsku, ponieważ od początku wyszukiwarka ta była budowana właśnie pod tym względem – z tego też wynika jej popularność w cyrylicznym Internecie.
U naszych południowych sąsiadów, Czechów, bardzo dużą popularnością cieszył się Seznam – czyli witryna informacyjna, z wbudowanymi mapami czy słownikiem, jak i wyszukiwarka internetowa. Jeszcze w 2010 roku z Seznamu korzystało ok. 45% Czechów. Światowy lider miał wtedy „tylko” 54% udziałów w rynku. W 2015 roku już tylko nieco ponad 20% mieszkańców Czech decydowało się na Seznam – Google wybierało już wtedy ¾ osób. Teraz, w 2019 roku, przewaga Google znów się zwiększyła, pozostawiając Seznam z udziałami na poziomie 15%.
Witryna Seznam zaczynała jako internetowy katalog, która szybko rozbudowała swoją ofertę i usługi w różnych dziedzinach – od 2001 roku, 5 lat po założeniu, Seznam udostępniał artykuły z dziedziny finansów, polityki, a także prognozy pogody czy dawał dostęp do map i słowników – stał się więc bardzo wygodnym portalem, w którym znaleźć można było odpowiedź na dużo problemów użytkowników. Seznam prowadzi dziś kilka witryn, na których znajdują się m.in. oferty pracy (volnámísta.cz) czy newsy ze świata (novinky.cz).
Seznam, podobnie jak inne wyszukiwarki, stara się pokazywać w rankingach wysoko jedynie wartościowe i przydatne dla użytkownika witryny – SEO pod ten konkretny silnik jest zatem identyczny, co do reszty. Algorytmy Seznam zwracają szczególną uwagę na tagi title i meta description. Na czeskim rynku Seznam radzi sobie jeszcze dobrze, choć wyraźnie odstępuje od amerykańskiego hegemona.
Źródło: statcounter.com; luty 2018 – luty 2019
Zyskujące na popularności DuckDuckGo wpadło w oko reklamy relatywnie niedawno – choćby z tego powodu, że przez cały rok 2017 dało odpowiedź na 6 miliardów zapytań użytkowników. Dla przypomnienia – według różnych szacunków Google odpowiada na ok. 3,5 – 5,4 miliarda wyrażeń dziennie, czyli ponad 2 biliony (tysiące miliardów) w ciągu roku! Jednakże liczby DuckDuckGo rokrocznie się zwiększają i choćby z tego powodu nie należy tej wyszukiwarki pomijać czy nie doceniać.
DuckDuckGo stara się być maksymalnie przyjazna użytkownikom i z tego powodu oferuje bardzo podobne do Google rozwiązania – z bezpośrednimi odpowiedziami na zadane hasło na czele i wieloma innymi elementami, które są wdrożone w Google. Co więcej, DuckDuckGo ma również możliwość podawania wyników na podstawie przybliżonej lokalizacji użytkownika.
Wyszukiwarka, podobnie jak Google, zwraca uwagę na jakość linków przychodzących – im lepsza, tym prawdopodobnie strona będzie wyżej rankingowana. Treść na nią tworzona powinna zawierać odpowiednie słowa kluczowe i wyrażenia, odpowiadające na problem użytkowników – nie ma więc zbyt dużej różnicy pod względem działań SEO dla DuckDuckGo a Google.
Choć DuckDuckGo działa w języku polskim, to dużo lepiej korzystać z niej wpisując hasła po angielsku – podaje wtedy dużo lepsze wyniki, które, notabene, nadal będą na zdecydowaną większość wyrażeń gorsze od Google.
Witryna ta zaczynała w 1999 roku jako jeden z niewielu południowokoreańskich portali internetowych i szybko zdobyła popularność, co pozwoliło na szybką ekspansję na inne gałęzie Internetu – dzisiaj Naver posiada chętnie przez Koreańczyków używaną domenę i aplikację Knowledge iN (w której użytkownicy zadają pytania na dowolne tematy i szybko otrzymują odpowiedzi od innych), encyklopedię z 3 milionami haseł (dla porównania angielska wersja Wikipedii zawiera opracowanych ok. 6 milionów haseł) a także bardzo rozbudowany słownik językowy (mający wsparcie dla aż 34 różnych języków, w tym dla języka polskiego).
Jeszcze w 2014 roku Naver był jedną z tylko trzech wyszukiwarek na świecie, które w danym kraju były popularniejsze od Google – inne to Baidu i Yandex.
Sukces Navera wynika z dużo wcześniejszego od Google wejścia na rynek południowokoreański – dziś nadal utrzymują bardzo dużą liczbę użytkowników, zarówno korzystających z urządzeń mobilnych, jak i stacjonarnych. Google jest jednak w świadomości części społeczeństwa i czasem wybierane jako alternatywa – przykładowo, gdy wyciekło do sieci wideo z nagą koreańską piosenkarką, Naver zablokował możliwość jego oglądania, a ciekawscy użytkownicy przeszli chwilowo do Google po pomoc.
Oprócz budowy swojej strony, Naver niewiele bardziej różni się od Google (oprócz tego, że nie posiada wersji angielskiej, zatem SEO może być wyłącznie po koreańsku). Bierze pod uwagę szereg różnych czynników, w tym m.in. UX (user experience), zwraca uwagę na szybkość ładowania się strony i szereg innych czynników związanych z SEO.
Ponadto, chętniej pokazuje witryny z utworzonymi społecznościami (fora) czy blogi (premiując swoją usługę Naver Blog), a także wyraźnie rozgranicza, co jest, a co nie jest blogiem, tylko stroną z ofertą – co może stwarzać trudności w pozycjonowaniu strony przedsiębiorstwa. Z drugiej strony, linki sponsorowane, mogą zajmować aż ¾ wyników wyszukiwania na daną frazę w Naverze.
Wymienione inne wyszukiwarki sieciowe to oczywiście nie wszystkie – rynek ten jest pełen firm, oferujących inne rozwiązania niż konkurencja, czy dostosowane do innych potrzeb odbiorców. Do tych innych wyszukiwarek należą m.in.:
Odpowiadając od razu na pytanie – udział Google w rynku światowym wyszukiwarek będzie prawdopodobnie wzrastał. Google przegrywa rywalizację o najpopularniejszą wyszukiwarkę sieciową jedynie w trzech krajach – Chinach (Baidu), Rosji (Yandex) oraz Korei Południowej (Naver). Google nie ukrywa, że i te rynki chciałby w pełni zająć, zastępując lokalnych konkurentów.
Google dysponuje największymi środkami, stale polepszając swój algorytm (w 2017 roku Google przeprowadził ponad 200 000 różnych eksperymentów z zewnętrznymi raterami lub „na żywym organizmie”, które skutkowały liczbą ok. 2400 zmian w wyszukiwarce!). Roczny dochód Alphabet (koncern, do którego należy Google) w 2018 roku wyniósł ponad 30 miliardów dolarów. Dla porównania, dochód Baidu za rok 2017 wyniósł ok. 4 miliardy dolarów, a Yandexu ok. 685 milionów dolarów – kilkakrotnie więcej pieniędzy od głównego konkurenta, to już nie przepaść, a cały Wielki Kanion.
Środki te pozwalają m.in. na płacenie koncernom takim jak Apple, by Google znajdowało się na ich produktach jako domyślna wyszukiwarka. W przeciągu ostatnich dwóch lat widać lekkie wzmacnianie się Google, z którym wyraźną konkurencję może prowadzić jedynie Baidu oraz Bing:
Źródło: netmarketshare.com; marzec 2017 – luty 2019
Google wypada jeszcze lepiej, jeśli chodzi o urządzenia mobilne:
Źródło: netmarketshare.com; marzec 2017 – luty 2019
Choć Google umacnia się w różnych krajach, i powoli wypiera lokalne firmy, stając się niemalże na całym świecie monopolistą, to należy wspomnieć, że wyszukiwarki zapewniające anonimowość również szybko rosną w siłę, o czym świadczy wzrost popularności DuckDuckGo.
Z pewnością nie będzie to jedyna zapewniająca anonimowość wyszukiwarka – wraz z pojawieniem się kolejnych obostrzeń i regulacji dotyczących anonimowości w sieci, wytworzą się również nowe, inne silniki – mało prawdopodobnym scenariuszem jest jednak ten, w którym porzucimy wygodę korzystania z rozwiązań Google i jakość wyników na rzecz większej prywatności.
Źródła: Netratings 1, 2; Benchmark; Ventureharbour; Search Engine Journal 1, 2, 3, 4, 5, 6; Dantaylor; DuckDuckGo 1, 2; Startpage; Search Engine Land 1, 2, Internet Live Stats; Yandex 1, 2; Medium; 9to5google; The egg 1, 2; Smart Insights; SEO Tribunal; Statista 1, 2; Search Engine Watch; Webcertain; Konstantinkanin; Linkedin; Google
Sprawdź w 90 sekund, jak Twoja strona radzi sobie w sieci!
Pod lupę bierzemy aż 70 różnych parametrów.
Odbieraj regularną dawkę wiedzy i nowości ze świata digital marketingu!
Zero spamu, tylko konkrety!
Na dobry start
proponujemy Ci bezpłatnie: