Daty oddzielające w historii jedno wydarzenie od drugiego są często bardzo umowne. Zachowując więc pewien faktograficzny dystans, w momencie, gdy w 1978 roku Gary Thuerk wysłał reklamowego maila do zawrotnej ilości 600 osób, rozpoczęła się epoka spamu. Epoka niechlubna, przez którą wielu naiwnych użytkowników Internetu zostało nie tylko przytłoczonych setkami niechcianych informacji, ale i oszukanych oraz wykorzystanych przez przebiegłych crackerów.
Nieznany szerszej publiczności Amerykanin, zapoczątkowując na swój sposób czasy agresywnej reklamy i phishingu, ale i, połowicznie, choćby sprytnych autorseponderów wykorzystywanych na co dzień przez biznesmenów i liczne firmy, stał się więc niemal takim samym wieszczem mentalnej kondycji naszych przepełnionych szumem informacyjnym czasów, jak choćby filmowcy łamiący niewiele przed nim obowiązujący w hollywoodzkiej kinematografii kodeks Haysa i dostarczający żądnym krwi i nagości widzom odpowiednich bodźców.
Istnieje też inna filmowa konotacja świata filmu ze spamem – sama nazwa zjawiska wzięła się ze skeczu Monty Pythona.
Bieżący ranking państw generujących największy odsetek niechcianych wiadomości – od USA, przez Wietnam, Indie i Niemcy, aż po Argentynę – jasno pokazuje z jak globalnym procesem mamy do czynienia, choć i Polska nie tak dawno była w ścisłej czołówce (brawo!).
W jaki sposób oszuści konstruują swój przekaz, tak by wyglądał on maksymalnie wiarygodnie? Przede wszystkim ich wiadomości odnoszą się do zagadnień o dużym potencjale socjotechnicznym, jak prowadzenie konta bankowego, możliwość szybkiego wzbogacenia się czy cudowne a nieznane (i najczęściej ukrywane rzekomo przez koncerny farmaceutyczne) medykamenty, które pozwolą odmienić swoje życie.
W efekcie wiele osób, zwłaszcza niezaznajomionych jeszcze z tym, jak bezlitosna może być sieć, nie może się powstrzymać przed sprawdzeniem, czy za intrygującą informacją nie kryje się coś więcej.
Z jednej strony stosuje się automatycznie generowane treści, masowo przesyłane na tysiące wirtualnych skrzynek i atakujące bogu ducha winnych użytkowników po kliknięciu w link, z drugiej zaś za wszystkim stoi wyrachowany człowiek. Kapitalny przykład nieustępliwości tego drugiego obrazuje wystąpienie Jamesa Veitcha w ramach TED Talks, który przez dłuższy czas wpuszczał łasego na jego portfel spamera w maliny, sprowadzając rozmowę z nim do coraz większego absurdu, ale udając jednocześnie swoje zaangażowanie – koniecznie obejrzyjcie.
Oczywiście zdarzają się też zachęcające do lektury abstrakcje – możemy się dowiedzieć, że ziemia jednak nie jest okrągła, albo znaleźć poradnik jak harmonijnie żyć z… dwiema żonami. Z ręką na sercu, kogo nie korciłoby, żeby kliknąć i dotrzeć do źródła tej niesamowitej wiedzy? No właśnie. Więcej takich smaczków znajdziecie tutaj (nie, to nie spam).
A już tak zupełnie na serio, to w trakcie korzystania z Internetu warto zawsze się nieco samodyscyplinować i odłożyć czasem ciekawość na boczny tor. Finansowe czy wizerunkowe koszty nieodpowiedzialnej decyzji, jak w życiu, mogą być bowiem bardzo wysokie i mam tu na myśli znacznie poważniejsze konsekwencje niż wpadka we wspomnianym harmonijnym życiu z dwiema żonami.
Jeśli zaś jesteśmy odpowiedzialni za kreację przekazu marketingowego – np. przez regularne docieranie do obiorców z naszej listy mailingowej – warto zatroszczyć się o jakość i unikalność treści, tak by te nie prowokowały potencjalnego klienta (bądź jego filtru antyspamowego) do automatycznego przenoszenia wiadomości do kosza, co dzieje się współcześnie dość często, zwłaszcza że inne formy komunikacji (jak choćby social media) stają się coraz popularniejsze.
Sprawdź w 90 sekund, jak Twoja strona radzi sobie w sieci!
Pod lupę bierzemy aż 70 różnych parametrów.
Odbieraj regularną dawkę wiedzy i nowości ze świata digital marketingu!
Zero spamu, tylko konkrety!
Na dobry start
proponujemy Ci bezpłatnie: